wtorek, 22 lutego 2011

upadek

Po kilku latach upadania firma w końcu upadła. Nie, nie ta w której pracuje. Inna. Ta w którą zainwestował mój pracodawca, licząc, że ożywi trupa. Nie ożywił. Utopił nie wiadomo ile kasy.

Pracownicy zaczęli wykupywać z firmy co lepszy złom, zanim wejdzie syndyk i zabroni cokolwiek ruszać.

Dziwne. Firma która była jednym z liderów w swojej branży, pionierem, zatrudniała kilkadziesiąt osób i miała miliony na koncie. Wystarczyło kilku debili, którzy rozkradli swój własny majątek. Zrozumiałbym gdyby do takiego stanu doprowadził wynajęty menedżer, ale właściciel?

Mała pociecha dla mnie jako przyszłego biznesmena. Naprawdę się trzeba postarać, żeby doprowadzić firmę di upadłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz