poniedziałek, 6 czerwca 2011

efektywność

Nastały upały. I historia pokazała, że lubi się powtarzać. Rok temu lato też było upalne i burzowe. Siedziało nas w pokoju 8siem osób. Każdy miał ze 2 metry kwadratowe do swojej dyspozycji. Jedna ściana cała w oknach od zachodu, zatem po 14 zaczyna się sauna. I rok temu toczyła się dyskusja. My chcemy klimatyzację. Oczywiście odezwali się malkontenci: bo klimatyzacja nie jest zdrowa i się po niej choruje. Po dwóch tygodniach marudzenia szef w końcu zadzwonił po firmę robiącą takie instalacje. Przyjechali, pooglądali, pomierzyli i podobno powiedzieli, że będzie ciężko założyć bo coś tam. Jak znam życie poszło o kasę. Szkoda wydać te kilka tysięcy, nawet na takie zwykłe przenośne urządzenia. Skończyło się na tym, że lato się skończyło i problem znikł.

Dziś słoneczko pierwszy raz okrutnie przygrzało. Dwa wiatraki chodzą pełną mocą, ale to nic nie daje. I znowu zaczęła się dyskusja, że my chcemy klima, a oni na to, ze nie wszyscy chcą i ile to kosztuje i że może się przeprowadzimy to szkoda inwestować.

A jaki z tego morał? Dziś w pracy uczciwe przepracowałem może z 30 minut. O godzinie 11 moja głowa ważyła jakieś 20 kg. O skupieniu się nie było mowy. Podobno każda godzina mojej pracy jest warta jakieś 200 zł. Myślę, że przez lato NIE zarobię na klimatyzację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz