Obiecałem sobie, że nie wezmę więcej freelancu od mojej fabryki. Chyba już opisywałem jakie są problemy jak już przychodzi czas zapłaty. Jak zwykle nie dotrzymałem słowa danego sobie i zrobiłem freelance. Trzeba było napisać kilka stron pewnego raportu. Prosta robota, kilkaset złotych w 3 godziny. Ustaliłem warunki, 2 tygodnie na płatność.
Pracę zrobiłem na czas. Zarwałem pół nocy, ale chciałem być fair. Dwa tygodnie minęły w poniedziałek. Specjalnie wcześniej nie mówiłem szefowi o zbliżającym się terminie. Chciałem sprawdzić czy sam będzie pamiętał. Nie pamiętał. We wtorek wysłałem mu maila z przypomnieniem. W środę byłem na urlopie, a w czwartek się dowiedziałem, że szef smaży dupę w Maroku.
Istnieje jeszcze szansa na to, ze dostanę kasę z pensją, która powinna dziś przyjść, ale nie przyszła. Co by nie było, jak zwykle lecą w chuja, więc to był naprawdę ostatni raz, gdy cokolwiek zrobiłem dla fabryki poza etatem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz